sobota, 2 listopada 2013

Szpital

W ubiegły piątek byłam w szpitalu. Ciekawa historia, zaczęła się wtedy gdy przyjechało pogotowie oczywiście ratownicy zaczęli do mnie mówić głośno ( bo przecież jestem głucha ) oni byli pierwszymi osobami których  udało  mi się z edukować . W karetce latały mi nogi, więc sanitariusz dostawał co raz ode mnie. Przeprosiłam i wytłumaczyłam .  W szpitalu najpierw czekałam chwile, aż mogłam się zarejstrować. A to ciekawa metoda rejstracji bo wskazywałam na alfabecie moje dane a znajoma wpisywała. Gdy przyszła pora na podpis wspomnę, że nie mam podpisu moja znajoma podpisała za mnie. Po dłuższej chwili zrobili mi badania, a to wyglądało tak, że bardzo miła Pani pomogła mojej znajomej przesiąść mnie na łóżko.  Następnie chwile poczekałam i przyjęli mnie na oddział chyba taki ogólny.  Byłam najmłodszą z  pacjentek, ze względu na niepełnosprawność wszyscy chcieli mnie przepuszczać, wtedy sobie pomyślałam że ja mam przynajmniej wygodne siedzenie i nie muszę stać. Po drugie jak już pisałam jestem najmłodszą na izbie przyjęć . Minęły chyba dwie godziny zanim przyszedł po raz pierwszy lekarz na początku nie wiedział jak do mnie podejść, ale od razu zaczęłam wskazywać na tablicy odpowiedź na pytanie lekarza „co mi jest??”. Zlecił kolejne badania , pierwsze było USG, które było na leżąco i trochę im nie podobało się. Później musiałam zrobić rentgen na stojąco to było wyzwanie. Na szczęście znów trafiłam na bardzo życzliwą Panią, która nam pomogła. Byłam trzymana przez moją znajomą i siostrę po bokach. W pewnym momencie myślałam, że zostanę na noc w szpitalu, ale jakimś cudem udało się tego uniknąć. Bardzo dziękuje tym ludziom za pomoc i życzliwość.