Wiem, że dla Was drodzy podatnicy, może być łatwiej dać swój 1% dla kogoś konkretnego, ale trzeba pamiętać, że dając komuś te pieniądze możemy mu zrobić tak naprawdę krzywdę, ponieważ utwierdzamy go w poczuciu własnej słabości i bezradności .
Twój apel i stojące za nim przekonania na temat sensu pomagania dały mi bardzo dużo do myślenia. To nie jest łatwy temat i w pierwszym odruchu nie bardzo zrozumiałam o co Ci chodzi. Cóż jest złego w dawaniu pieniędzy konkretnej osobie? To wygodne i zdawałoby się pewniejsze od przekazywania pieniędzy po prostu organizacji. A jak za moje 100 złotych kupią se kawkę do biura?
Przeczytanie Twoich zdań raz jeszcze sprawiło, że zaczęłam się zastanawiać i zaczęło mi się "odslaniać" jakie stanowcze i odważne masz stanowisko. Nawołujesz do stworzenia systemu pomocy, który nie szedłby na łatwiznę jednorazowych zastrzyków z pieniędzy, ale wymagałby stałych działań. Rozwiązań, które opierałyby się na wytrwałości i wysiłku za równo od państwa, organizacji, osób, które chcą pomagać, ale i od samych niepełnosprawnych.
Spersonalizowany 1% to trochę jak dawanie komuś 2 złotych na ulicy (nie jest to doskonałe porównanie, wybacz), chwilowa ulga (głównie dającego), ale żadnych szans na poprawę sytuacji. Zwalnia z obowiązku głębszego namysłu nad tym jak sprawić, żeby osoby niepełnosprawne mogły jak najpełniej uczestniczyć w tym życiu społecznym. Twoja historia pokazuje jak wiele barier można przekroczyć. Jak się ma odwagę.
Dzięki za bardzo mądry i przemyślany komentarz. Wszystkie moje próby zmiany postawy ludzi wobec subkont zmierzały do zauważenia właśnie tej "strony medalu", który nazywa się subkonto. Bardzo mało było wpisów pozytywnych, tym bardziej dziękuję i jestem bardzo szczęśliwa, że Ktoś myśli podobnie do mnie.
Twój apel i stojące za nim przekonania na temat sensu pomagania dały mi bardzo dużo do myślenia. To nie jest łatwy temat i w pierwszym odruchu nie bardzo zrozumiałam o co Ci chodzi. Cóż jest złego w dawaniu pieniędzy konkretnej osobie? To wygodne i zdawałoby się pewniejsze od przekazywania pieniędzy po prostu organizacji. A jak za moje 100 złotych kupią se kawkę do biura?
OdpowiedzUsuńPrzeczytanie Twoich zdań raz jeszcze sprawiło, że zaczęłam się zastanawiać i zaczęło mi się "odslaniać" jakie stanowcze i odważne masz stanowisko. Nawołujesz do stworzenia systemu pomocy, który nie szedłby na łatwiznę jednorazowych zastrzyków z pieniędzy, ale wymagałby stałych działań. Rozwiązań, które opierałyby się na wytrwałości i wysiłku za równo od państwa, organizacji, osób, które chcą pomagać, ale i od samych niepełnosprawnych.
Spersonalizowany 1% to trochę jak dawanie komuś 2 złotych na ulicy (nie jest to doskonałe porównanie, wybacz), chwilowa ulga (głównie dającego), ale żadnych szans na poprawę sytuacji. Zwalnia z obowiązku głębszego namysłu nad tym jak sprawić, żeby osoby niepełnosprawne mogły jak najpełniej uczestniczyć w tym życiu społecznym.
Twoja historia pokazuje jak wiele barier można przekroczyć.
Jak się ma odwagę.
Dzięki za bardzo mądry i przemyślany komentarz. Wszystkie moje próby zmiany postawy ludzi wobec subkont zmierzały do zauważenia właśnie tej "strony medalu", który nazywa się subkonto.
OdpowiedzUsuńBardzo mało było wpisów pozytywnych, tym bardziej dziękuję i jestem bardzo szczęśliwa, że Ktoś myśli podobnie do mnie.