Zaczęły się wakacje więc wyjechałam z Warszawy.
Pierwszy etap-2 lipca- był bezproblemowy i bez "atrakcji". Prawdziwe nudy. Wyjechałam do Krakowa pociągiem z Dworca Centralnego. Jak zwykle miła obsługa i pomoc pracowników ochrony przy wsiadaniu do pociągu.
Drugim etapem mojej podróży była jazda autobusem z Krakowa do Grybowa. Do autobusu wsiadłam dzięki pomocy czekającej na mnie w Krakowie ekipie przyjaciół.
Trzeci etap był najtrudniejszy choć najkrótszy - 3km z Grybowa do Kąclowej. Nie wiem jak to się udało, ale na pewno "Góra" czuwała. Okazało się, że nie ma publicznego transportu. Autostop nie chciał zabrać 2 osób, w tym jednej na wózku i bagaży. Nie wiem skąd wziął się przy nas pan, który powiedział, że jego sąsiad ma samochód i żeby pójść do niego i prosić o pomoc. Właściciel auta zgodził się z nami pojechać.
Czwarty etap- podróż powrotna - 14 lica- była o wiele prostsza, bo umówiłam się z koleżanką, że jej tata o ile się zgodzi, to mnie zawiezie. Zgodził się i tak dojechałam do Grybowa.Autobus jak poprzednio, ekipa jak poprzednio, w Warszawie jak zwykle...... no i własne najukochańsze łóżeczko :-)
Jutro wyjeżdżam.....;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz