czwartek, 1 maja 2014
Oddajemy swój 1%: "To już jest koniec, nie ma już nic,jesteśmy wolni...
Oddajemy swój 1%: "To już jest koniec, nie ma już nic,jesteśmy wolni...: http://warszawa.gosc.pl/doc/1972838.Klub-gogo-znika-Biale-Parasolki-zostaja?fb_action_ids=699248570116649&fb_action_types=og.likes
sobota, 26 kwietnia 2014
"To już jest koniec, nie ma już nic,jesteśmy wolni,możemy iść"
http://warszawa.gosc.pl/doc/1972838.Klub-gogo-znika-Biale-Parasolki-zostaja?fb_action_ids=699248570116649&fb_action_types=og.likes
poniedziałek, 7 kwietnia 2014
Noc z białą parasolką
Ten post nie będzie podobny do poprzednich. Nie będę opisywać swojej akcji, ani wypowiadać się na tematy związane z niepełnosprawnością. Z drugiej strony ta historia jakoś się łączy z moją niepełnosprawnością, jak zresztą wszystko, co mnie dotyczy.
Ok! Do rzeczy!
W nocy z piątku na sobotę, zamiast spać, uczestniczyłam w ewangelizacji na Krakowskim Przedmieściu. Było to wspaniałe doświadczenie. Ludzie reagowali różnie na niesione przez nas białe parasolki i zaproszenie na "gorączkę piątkowej nocy", jak nazwaliśmy noc adoracji i spowiedzi w kościele akademickim Św. Anny. Miałam specjalne zadanie, zainteresowania i zatrzymania przy nas przechodniów. Potem, jak chcieli, otrzymywali od nas słowa Pisma Świętego i dowiadywali się, że w otwartym przez całą noc kościele jest adoracja i mogą wejść na modlitwę. Korzystali z zaproszenia.
Do domu wróciłam po pierwszej w nocy, zmęczona, ale bardzo szczęśliwa.
W moim wazonie nadal stoi róża, którą dostałam od jakiegoś pana.
Ok! Do rzeczy!
W nocy z piątku na sobotę, zamiast spać, uczestniczyłam w ewangelizacji na Krakowskim Przedmieściu. Było to wspaniałe doświadczenie. Ludzie reagowali różnie na niesione przez nas białe parasolki i zaproszenie na "gorączkę piątkowej nocy", jak nazwaliśmy noc adoracji i spowiedzi w kościele akademickim Św. Anny. Miałam specjalne zadanie, zainteresowania i zatrzymania przy nas przechodniów. Potem, jak chcieli, otrzymywali od nas słowa Pisma Świętego i dowiadywali się, że w otwartym przez całą noc kościele jest adoracja i mogą wejść na modlitwę. Korzystali z zaproszenia.
Do domu wróciłam po pierwszej w nocy, zmęczona, ale bardzo szczęśliwa.
W moim wazonie nadal stoi róża, którą dostałam od jakiegoś pana.
wtorek, 25 marca 2014
Sejm z rodzicami
Jest to, moim zdaniem, sprawa bardzo ważna, która wymaga mojego komentarza. Wydaje mi się, że najzdrowsze rozwiązanie jest takie, gdy rodzice są wspierani w opiece przez osoby obce: asystentów, nauczycieli, pielęgniarki, opiekunki, terapeutów. Nie jest możliwa i zdrowa opieka rodziców przez całą dobę. Jestem całkowicie zależna od pomocy drugiej osoby i pomimo to, że kocham bardzo mamę, a może właśnie dlatego, że Ją tak kocham, muszę mieć asystentów, a mama musi mieć własne sprawy i własne życie.
poniedziałek, 20 stycznia 2014
sobota, 2 listopada 2013
Szpital
W ubiegły
piątek byłam w szpitalu. Ciekawa historia, zaczęła się wtedy gdy przyjechało
pogotowie oczywiście ratownicy zaczęli do mnie mówić głośno ( bo przecież
jestem głucha ) oni byli pierwszymi osobami których udało
mi się z edukować . W karetce latały mi nogi, więc sanitariusz dostawał
co raz ode mnie. Przeprosiłam i wytłumaczyłam .
W szpitalu najpierw czekałam chwile, aż mogłam się zarejstrować. A to
ciekawa metoda rejstracji bo wskazywałam na alfabecie moje dane a znajoma
wpisywała. Gdy przyszła pora na podpis wspomnę, że nie mam podpisu moja znajoma
podpisała za mnie. Po dłuższej chwili zrobili mi badania, a to wyglądało tak,
że bardzo miła Pani pomogła mojej znajomej przesiąść mnie na łóżko. Następnie chwile poczekałam i przyjęli mnie
na oddział chyba taki ogólny. Byłam
najmłodszą z pacjentek, ze względu na
niepełnosprawność wszyscy chcieli mnie przepuszczać, wtedy sobie pomyślałam że
ja mam przynajmniej wygodne siedzenie i nie muszę stać. Po drugie jak już
pisałam jestem najmłodszą na izbie przyjęć . Minęły chyba dwie godziny zanim
przyszedł po raz pierwszy lekarz na początku nie wiedział jak do mnie podejść,
ale od razu zaczęłam wskazywać na tablicy odpowiedź na pytanie lekarza „co mi
jest??”. Zlecił kolejne badania , pierwsze było USG, które było na leżąco i
trochę im nie podobało się. Później musiałam zrobić rentgen na stojąco to było
wyzwanie. Na szczęście znów trafiłam na bardzo życzliwą Panią, która nam
pomogła. Byłam trzymana przez moją znajomą i siostrę po bokach. W pewnym
momencie myślałam, że zostanę na noc w szpitalu, ale jakimś cudem udało się
tego uniknąć. Bardzo dziękuje tym ludziom za pomoc i życzliwość.
piątek, 4 października 2013
"Chce się żyć"
Miałam to ogromne szczęście,że mogłam być na premierze tego filmu we środę 2 października w Dniu Osób z Porażeniem Mózgowym. W filmie mogłam odnaleźć swoje życie. Odczytałam dla nas wszystkich zadanie do wykonania. Musimy jako osoby z MPD domagać sie dyskursu na temat diagnozy i rozpoznania możliwości naszego intelektu.
Film nie jest do oglądania z Coca Colą i popkornem w ręce, ale z paroma paczkąmi chusteczek.
Warto iść do kina i zobaczyć ten wspaniały film.
Film nie jest do oglądania z Coca Colą i popkornem w ręce, ale z paroma paczkąmi chusteczek.
Warto iść do kina i zobaczyć ten wspaniały film.
Subskrybuj:
Posty (Atom)